Po wywiadzie z Eweliną Stępnicką długo myślałam i nadal chodzę z tą myślą. Intencja – MIŁOŚĆ – czy ja wszystko zmieniam z intencją miłości?
Nie….
Znamy się ale słabo. Dużo bliższy jest mi strach…
Zrozumiałam jednak, że różne są drogi do odkrywania miłości i poszukiwania tej właściwej intencji. Bo chociaż bym chciała, pracowała i przerabiała, to ta intencja jest mi daleka. Bliska, bo bardzo jej chcę, ale daleka, bo niewiele jej w życiu miałam, rzadko odczuwałam….
Dziś wiem jednak, że tak się czułam, bo górę brały zawsze złe emocje i uczucia, a dziś z perspektywy czasu wiem, że ją miałam…może nie tak dużo jak bym chciała, ale miałam…
Czy tak skonstruowany jest mózg? Że zapamiętuje tysiąc razy mocniej to, co złe, a to, co dobre traktuje jak mało istotny dodatek? Na moim przykładzie widać, że tak.
Gdzie znalazłam swoją intencję MIŁOŚCI i jak ją widzę od niedawna, mocniej po rozmowie z tą CUDowną kobietą? Jeśli chcesz obejrzeć ten wywiad, to jest on dostępny >>>tutaj.
W życiu najczęściej napędzał mnie strach…przed utratą zdrowia, firmy, którą kocham, życia, które stworzyłam, dobrej opinii…to również i dziś strach każe mi iść biegać, przygotować zdrowe jedzenie, jeść co 3 godziny, nie sięgać po słodycze i trzymać się planu. To strach przed utratą zdrowia, życia, zachorowania na cukrzycę, która może być następstwem hipoglikemii reaktywnej na którą zachorowałam.
Więc wstaję, biegam, ćwiczę minimum 5 razy w tygodniu, nie jem słodyczy ani pieczywa, jem co 3 godziny połowę tego, co jadłam wcześniej. Ze strachu…żeby nie zachorować jeszcze bardziej.
Czuję się wspaniale. Przestałam zasypiać na stojąco, odzyskałam siły, energię, zrzuciłam nadmiar kilogramów, mam w sobie mnóstwo radości i chęci co zmian na lepsze….gdzie tu jest strach, a gdzie jest miłość…?
Ze strachu nauczyłam się inaczej żyć. Początki były koszmarnie trudne, bo wcale nie chciało mi się biegać ani ćwiczyć. Nie chciało mi się jeść mniej, a tysiąc razy więcej, nie chciało mi się trzymać planu i uczyć na nowo harmonogramu dnia. Ze strachu to robiłam, ale również z MIŁOŚCI do życia, którego nie chcę stracić…
Ta MIŁOŚĆ przyszła z czasem…jest nowym nawykiem, który mnie pcha do działania. Ta MIŁOŚĆ jest w uczuciu kiedy biegnę i czuję energię, kiedy wracam wykończona a czuję, że nowe siły, endorfiny zalewają mnie jak wielka fala. Coraz częściej z intencji MIŁOŚCI sięgam po pyszne i zdrowe jedzenie, bo strach mnie tego nauczył, idę biegać z intencji MIŁOŚCI ale pokochałam to, bo strach mnie do tego przymusił.
Coraz częściej zadaję sobie pytanie – co robi kobieta, jak żyje, co je, jak dba o siebie, jak się zachowuje, ta którą kieruje intencja MIŁOŚCI, bo strach mnie tego nauczył i doprowadził do tego miejsca…
Tak było na wielu płaszczyznach w moim życiu i jest nadal. Wizerunek i dbanie o siebie również wynikało z mojej bliskiej relacji ze STRACHEM. Z lęku przed utratą akceptacji, krytyką innych, kompleksami. Ale to on mnie doprowadził do punku kiedy mogę powiedzieć, że mój STYL jest wreszcie zgodny z tym, kim jestem. Jest mój i kocham go i wcale już nie musi się nikomu podobać. Jak odkryłam swój styl zobacz >>>tutaj.
Mój dzisiejszy styl powstaje z intencji MIŁOŚCI choć napędzał go niegdyś strach. Objawia się również w ten sposób, że podejmuję wyzwanie #zostajewdomuszukamstylu i dbam o siebie teraz również podczas kwarantanny. Nie chodzę w starych szmatkach i poplamionych dresach dlatego, że intencja MIŁOŚCI puka do moich drzwi coraz częściej. Czasem ledwo ją słyszę, ale słyszę….
A skoro jesteśmy przy kwarantannie, to przeczytaj koniecznie artykuł „Co zrobić, żeby nie zwariować„, może Ci się przyda.
Uściski,
Justyna Krawczyk