W przyrodzie występują mężczyźni, którzy lubią zakupy. Sam znam jednego, z tym, że on lubi zakupy sam dla siebie, potrafi pojechać specjalnie do outletu Bossa w Niemczech i ‘popolować’. Niekoniecznie za to lubi zakupy ze swoją żoną…
Tu znowu obserwujemy zderzenie dwóch światów. Zwykle poukładanego od-do świata mężczyzn i pełnego poszukiwań nowych wrażeń świata kobiet. To zwykle jest Wojna Światów…
Ja mam tak: kiedy moje ulubione jeansy zaczynają wyglądać jak powypychane na kolanach worki i grożą upokarzającym przetarciem (jeszcze jakiś czas temu to nie był znowu taki kluczowy argument, trzeba było wydać sporo kasy, aby kupić nowe spodnie, które wyglądały jakby wpadły pod kombajn zbożowy), myślę sobie: już czas na nowe. Zwlekam potem jeszcze jakieś 3-4 tygodnie i wreszcie jadę do sklepu Levi’sa i zakupuję nowiutką parę klasycznych 501, rozmiar 33-36, w kolorze jasny błękit. Jak jest promocja – dorzucam bluzę lub T-shirt, co tam.
Nuda, no tak. Raz zaszalałem. Pojechałem do sklepu Levi’sa, rozejrzałem się i odważnie poprosiłem o parę 506, rozmiar 33-36, w kolorze jasny błękit. Skorzystam z rozwoju cywilizacji 506-ki mają suwak, nie będę musiał zapinać guzików jak w 501-kach, pomyślałem. I co? Po trzech tygodniach moja Ukochana poradziła mi, żebym już nie zakładał tych szmat. Złachały się błyskawicznie – pojechałem po 501-ki.
Widać od razu, że z takim podejściem trudno mi być partnerem w zakupach dla mojej żony. Próbowała mnie oswoić, nawet kilka razy. Miałem być osobą towarzyszącą, przecież to miło pobyć razem – w sklepie, no i recenzentem. Tu informacja i ostrzeżenie dla wszystkich Pań. W męskim zestawie ocen na pytanie: „Jak wyglądam?” są zasadniczo dwie odpowiedzi – „Źle” (jeżeli facet nie jest do końca zdominowany, albo udaje odwagę) oraz „Nieźle”. Przy czym „Nieźle” to jest już naprawdę dobrze. Jeżeli powie „Wow” – naprawdę jest zachwycony, ale w myślach być może właśnie rozbiera już tę swoją kobietę z nowych ciuszków.
Za to pojawienie się ocen typu „Wyglądasz w tym świetnie”, „Tak, weźmy to” jest tylko funkcją czasu spędzonego na zakupach. Po pewnym czasie facet jest już tak znudzony, że wszystko mu się spodoba, byle tylko oznaczało to koniec zakupów. Kobieta uważa, że on już na nią nie zwraca uwagi i oboje mocno się naburmuszają. A miało być tak miło…
I znów – zachęcam do wzajemnego zrozumienia i wypracowania wspólnej strategii zakupowej. Uważam, że w przypadku takich klasycznych par, dużo lepszym rozwiązaniem dla kobiety jest wybieranie się na zakupy (typu shopping/polowanie) z przyjaciółką. Nieograniczone czasowo mogą odwiedzić kilkanaście sklepów, butików, poprzymierzać kilkadziesiąt nowych, potencjalnych kreacji. Ja jestem dumny, jeżeli moja Ukochana po powrocie z takiego rozpoznania poprosi mnie, abym pomógł jej wybrać coś z trzech, góra czterech wariantów. Wtedy jedziemy razem i jeżeli cała akcja zamknie się w 45 minutach (tyle trwa połowa meczu piłkarskiego i przez taki mniej więcej czas facet może się na czymś rzeczywiście skupić), to wszystko dobrze się kończy, to znaczy kupujemy coś i idziemy na kawę albo Mango-Delight.
Spróbujcie, może to też jest rozwiązanie dla Was. Może w galeriach handlowych będziemy mieli mniej okazji do oglądania par, w których przewodnikiem jest biegnąca niemal kobieta, a lekko za nią z wyraźnym cierpieniem na twarzy podąża jej partner.
Chociaż teraz przyszedł mi do głowy jeszcze inny pomysł – w galeriach handlowych powinny być zorganizowane przechowalnie dla mężczyzn. Coś na wzór kącików zabaw dla dzieci, gdzie za niewielką opłatą można pod opieką zostawić dziecko mające do dyspozycji konstrukcje z rur i baseny z piłeczkami. Tyle, że facetom wstawiłbym po prostu telewizory z Eurosportem i dał w ręce piwo. No i jeśli miałyby być opiekunki, to tylko w wieku 60+. W innym wypadku mogłyby być problemy z odebraniem swojego mężczyzny z ‘kącika’.
Jarek