„Męskim okiem” – jak dużo można mówić?

osobista stylistka

Udostępnij

Oj dużo. Amerykańscy naukowcy obliczyli kiedyś, że statystyczna kobieta używa dziennie około 20.000 słów, podczas gdy takiż statystyczny mężczyzna zadowala się jedynie 7.000 słowami na dobę. Wyniki te przyczyniły się do powstania i utrwaleniu mitu o gadulstwie kobiet. A były aktualne aż do opublikowania badań innych, aczkolwiek nadal amerykańskich naukowców (kto im kurcze płaci za te badania???), którzy za pomocą sprytnych aparatów doliczyli się średnio po około 16.000 słów wypowiadanych w ciągu doby przez kontrolną grupę studentów i studentek. W tym badaniu przewaga po stronie kobiet wynosiła tylko około 500 słów i statystycznie okazała się nieistotna. Nie wiem, być może duży wpływ na wyniki tych drugich badań miał fakt przeprowadzenia ich na specyficznej grupie młodych ludzi – pewnie w dużej części bardzo mocno zaangażowanych w podrywanie, świeżo zakochanych, może właśnie w koleżankach studentkach. Ten okres zauroczenia wyjątkowo sprzyja rozwijaniu zdolności krasomówczych – „wiesz, ja jestem kite-surferem, próbowałaś tego kiedyś? odlot, mówię Ci, powinnaś spróbować, pokażę Ci jak to działa, polecisz i nic już nie będzie takie jak przedtem… rozumiesz, polecisz ze mną, He, he” – ona tylko: „Spadaj”, wynik – 32:1. Potem, w związkach o dłuższym stażu te proporcje jednak się chyba zmieniają. Ja sam na grzeczne pytanie mojej Kochanej: „A jak tam w pracy?” odpowiadam najczęściej – „Fajnie”, chyba, że działo się coś w moim przekonaniu naprawdę istotnego, co może mieć wpływ na nasze wspólne Życie – „Zarząd się zmienił, firma sprzedana” + kilka zdań wyjaśnienia. A znam sytuacje, kiedy przyjaciółki-koleżanki z pracy, siedzące biurko w biurko przez osiem, czy więcej godzin, dzwonią do siebie po wyjściu z biura i przez półtorej godziny opowiadają sobie co też w ciągu tego dnia się zdarzyło.

Z czego to wynika? Kobiety zasadniczo bardziej są nastawione na relacje, wspólne bycie i dlatego komunikacja jest dla nich kluczowym narzędziem. Mężczyźni bardziej zwróceni są w stronę działania, komunikacja często jest traktowana jako sposób przekazywania instrukcji. Kiedy wszystko jest już jasne, to szkoda gadania – zaczynamy, jeśli akurat jest coś do zrobienia, jeśli nie, to przechodzimy w stand by.

Ważne jest zrozumienie, że odmienne zachowania nie są spowodowane jakimś negatywnym nastawieniem. Gdybym mógł coś zasugerować kobietom: po pierwsze – dobrze zrozumieć, że mężczyzna raczej nie będzie tak dobrym partnerem do wszelkiego rodzaju pogaduszek jak przyjaciółki, po drugie – lepiej na siłę nie rozwijać faceta w tym kierunku („Ty mnie nigdy nie słuchasz” – nie działa), po trzecie fantastycznie jest wspólnie znajdować czas, miejsce i sposób na budowanie prawdziwego porozumienia i więzi. Mężczyzna w tym wszystkich też może dowiedzieć się, że jako słuchacz ma bardzo ważną rolę do odegrania. Jeżeli odpuści sobie wrodzoną chęć do znajdowania rozwiązań dla każdej sprawy przedstawianej mu przez kobietę i powstrzyma się przed osądzaniem każdej sytuacji, to może dać jej swoją skupioną uwagę i emocjonalne wsparcie. Tego właśnie często oczekują kobiety, niestety dla nas facetów – rzadko wśród tych 20.000 słów znajduje się prosty i zrozumiały dla nas przekaz.

Dzisiaj sobie myślę, jak to będzie, kiedy do codziennych, nie wiem, nie liczyłem, ale jednak dość wielu słów mojej Ukochanej Żony dołączy solidna porcja słów naszej małej Nataszki. Jako dwulatka jest bardzo oszczędna w swojej komunikacji. Używa dosłownie kilkunastu słów i sylab, a osiąga wszystko co chce. Przy czym niektóre z jej wyrażeń mają kilka znaczeń, na przykład krótkie „Be” może oznaczać konieczność zmiany pieluszki, włączenia bajek, ale też oznacza wszelkie nie akceptowane przez Nataszkę brudki i niedoskonałości. Nawet dym z komina, szczególnie wtedy, gdy nasz sąsiad pali w piecu zużytymi kaloszami jest dla niej „Be”. Czasem brakuje mi tej możliwości dogadania się z moją córeczką, ale to już ostatnie tygodnie, kiedy jej mowa jest taka nieporadna, ale przecież tak słodka. A już niedługo zamiast: „Muma niam-niam tam” (Muma to zwierzę, które robi Muuuu) może powie „Tatusiu, tatusiu, widziałam krówki na łące nad rzeką, cztery, biało-czarne i tak śmiesznie jadły trawę, mówię Ci”.  I dobiją z mamusią do 40.000 słów dziennie, moje 7.000 już nie wystarczy na pewno, jak ja sobie poradzę???

Jarek

 

 

 

Zapisz się do Newsletter'a

Bądź na bieżąco

Przeczytaj więcej

Nazywam się Justyna Krawczyk. Jestem właścicielką i założycielką firmy Jak Być Szczęśliwą Kobietą, licencjonowaną Style Coach™ (Osobista Stylistka i Life Coach w jednym).

POZNAJ KURS

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTER'A

Shopping Cart
Przewiń do góry

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.