Takie banalne stwierdzenie: Kobiety i mężczyźni różnią się między sobą. Nie tylko
tak zwanymi pierwszo-, drugo-, trzeciorzędowymi i kolejnymi, jeśli ktoś je określi, cechami
płciowymi. Ja czasem mam wrażenie, że nie ma dwóch istot na tym świecie tak bardzo
różnych, odmiennych w swoich zachowaniach, oczekiwaniach, sposobie myślenia niż
przeciętna kobieta i w miarę normalny facet.
Problemy wynikają nie z samych różnic, a raczej z jakże częstej niezgody na to, że tak naprawdę kobiety i mężczyźni różnić się muszą.
Nawzajem spodziewamy się, że ta druga płeć będzie bardziej do nas podobna i mówimy sobie – o ile życie byłoby łatwiejsze gdyby tylko ONI/ONE były inne. I próbujemy tę drugą odmienną istotę za wszelką siłę ściągnąć do swego poziomu, albo – wciągnąć na swój poziom (to w przypadku kobiet wychowujących swoich mężczyzn).
Mówi się, że gdy kobieta i mężczyzna spotykają się i mają szczęście zakochać się w sobie, to On – ma nadzieję, że Ona nigdy się nie zmieni, a Ona się zmienia. Ona – wierzy, że On się zmieni … a On nie ma takiego zamiaru. Myślę, że jest w tym sporo prawdy, gdy obserwuję uczestników moich zajęć. Kiedy pracujemy nad tematem zmian, motywacją do ich wprowadzenia, to zwykle kobiety są dużo bardziej zaangażowane i aktywne niż ich koledzy. Chętniej i bardziej efektywnie wchodzą w proces zmian, mężczyźni wydają się być bardziej zadowoleni z własnego stanu, zadowoleni, a może po prostu pogodzeni z tym, co jest. Na szczęście pracujemy także nad komunikacją. A podstawą dobrej komunikacji jest zrozumienie, że każda strona może mieć swoje racje i zaakceptowanie tego faktu. Bardzo ciężko jest zmienić drugą osobę, natomiast można zmienić siebie tak, aby pozostając sobą nie wpadać tak łatwo w niepotrzebne konflikty i we wzajemnym zrozumieniu rozwiązywać problemy (na marginesie – seksistowska zasłyszana uwaga: kobiety znajdą problem do każdego rozwiązania).
W swoich tekstach chcę pokazywać różnice między kobietami i mężczyznami, często występujące w postaci krzywdzących stereotypów, tak jak widzą to mężczyźni. Nie będą to żadne poważne, naukowe analizy, czasem po prostu chciałbym, żebyśmy się wspólnie nad takimi różnicami pośmiali. Zawsze natomiast będę namawiał do większego zrozumienia, do respektowania odmienności, co mam nadzieję może prowadzić do zmniejszenia napięcia pomiędzy kobietami i mężczyznami. Różnimy się, ale i dopełniamy. Fizycznie my, mężczyźni jesteśmy wypukli tam, gdzie kobiety są wklęsłe, twardzi – tam, gdzie kobiety są miękkie. Psychicznie – rwiemy się do działania, ale lepiej nam to idzie, kiedy kobiety stworzą ku temu dobra atmosferę. Otóż my także potrzebujemy miłości, to ona nas motywuje. Potrzebujemy siebie nawzajem, więc przywołujmy nie tylko przykłady z Wenus i Marsa, a pamiętajmy też o YIN i YANG. Być może poza naturalną dla każdego gatunku prokreacją nie jesteśmy na zawsze skazani na siebie, ale czy możecie sobie wyobrazić światy mężczyzn i kobiet zupełnie oddzielone od siebie? Dwie populacje zamknięte w swoich gettach? (Wiem pod murami którego getta szybciej pojawiliby się podglądacze wiercący dziury…). Taki obraz jest zbyt przerażający – lepiej BĄDŹMY razem!
Pozdrawiam,
Jarek