Genialny wynalazek stworzony na potrzeby amerykańskiej armii. Kosmiczna technologia GPS. Z dokładnością do kilku metrów powie Ci gdzie jesteś. Po wpisaniu punktu docelowego poprowadzi Cię drogą najkrótszą, najszybszą lub najbardziej ekonomiczną. Jeżeli znasz swój cel oczywiście i potrafisz wpisać go w urządzenie bardzo dokładnie, a nie tak jak pewne szwedzkie małżeństwo, które prowadzone GPSem przez całą Europę dojechało po 30 godzinach podróży do ślicznego małego miasteczka na południu Włoch. Fajnie, tyle, że chcieli dojechać do Hiszpanii, Pan domu pomylił przy wprowadzaniu adresu literkę E z A, a jakoś nie przyszło nikomu do głowy dowiedzieć się przed wyjazdem trochę więcej o miejscu, w którym mieli spędzić wakacje. Apartament na zdjęciu w Internecie wyglądał wystarczająco pięknie.
Wyobrażacie sobie tę awanturę w samochodzie, kiedy okazało się, że zamiast rozpocząć Plażing&Drinking trzeba jeszcze przejechać jakieś 2000 km? A właśnie jednym z podstawowych celów, które postawili sobie inżynierowie adaptujący technikę militarną na potrzeby zwykłych użytkowników samochodów, było ograniczenie liczby awantur damsko-męskich związanych z jazdą na wakacje i nie pytaniem o drogę…
Nadal wiele osób podróżuje bez GPSu, wynalazek szerzej stosowany jest w Polsce nie dłużej niż jakieś 5-6 lat. Podstawowym wyposażeniem samochodu bez GPSowego jest atlas drogowy – Polski lub Europy, jeśli ktoś wybiera się w dalszą drogę. A przed wyjazdem, głównym męskim zadaniem oprócz dopinania walizek jest określenie optymalnej trasy do punktu wakacyjnych rozkoszy.
A więc: trasa wytyczona, kanapki przygotowane – ruszają. Wszystko idzie dobrze dopóki poruszają się po trasach głównych, międzynarodowych lub drogach krajowych. W sumie kogo to obchodzi czy jadą przez Kraków, czy przez Katowice. Problemy zaczynają się, gdy wjeżdżają do mniejszych miejscowości, w których ktoś złośliwie wiesza drogowskazy w koronach drzew lub gdzie władze gminne oszczędzają na blachach pod znaki drogowe.
– Jechać prosto, czy na światłach w lewo? Zaryzykowali – niech będzie w lewo, super jest drogowskaz: Ale czy Krasnydół jest na naszej trasie?
Zatrzymują się, facet ściąga atlas z kolan swojej kobiety, obraca go na wszystkie strony:
– Nie, trzeba było pojechać prosto! Zawracają, dojeżdżają do skrzyżowania – zakaz skrętu w lewo, trudno… jadą prosto i wjeżdżają w małe osiedle. Piana z ust kierowcy ścieka na wakacyjny T-shirt… no gdzie ja jestem, do cholery!!!
– A może byś tak zapytał, Kochanie, jak mamy jechać, zobacz idzie jakaś pani z wózkiem? Kobieta już ma dosyć lekko i próbuje pomóc po swojemu. Nie powinna tego robić: FACET O DROGĘ NIE PYTA!
Męska psychika jest zorientowana na ego. Mężczyznom bardzo trudno jest przyznać się, że czegoś nie potrafią. Jeżeli na jaw wychodzi jakaś męska niekompetencja, szczególnie gdy jej świadkiem (a często i komentatorem) jest ukochana kobieta, to mężczyzna za wszelką cenę będzie bronił swojego obrazu. W jego umyśle powstaje bowiem niszczący komunikat: ONA PEWNIE MYŚLI, ŻE JA SIĘ NIE NADAJĘ, NIE JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRY. Nie ma w tym momencie znaczenia, że sprawa jest błaha, że w tysiącach innych sytuacji był prawdziwym Supermanem. Teraz – nie potrafi sam znaleźć drogi!
Niektórzy w takiej sytuacji rezygnują: „To wiesz Kochanie, Ty zapytaj, ja tu stanę i nie będę wyłączał silnika.” Właściwa drogą może zostać odnaleziona, głośna awantura zażegnana, ale dla mężczyzny to jest porażka. I tak w minorowym nastroju rozpoczną swój urlop.
Co można zrobić w podobnej sytuacji? Myślę, że są dwa wyjścia – Kobieta może łatwo wykazać, jak dziecinne jest zachowanie jej Mężczyzny. „No o co chodzi, przecież to tylko droga, można przecież było zapytać”. Łatwo to jednak doprowadzi do wymiany zdań typu: „A nie mówiłam? Ty zawsze…” itd.
Druga propozycja jest znacznie trudniejsza, choć też może wychodzić z założenia, że w takich sytuacjach mężczyzna jest jak dziecko i jak z dzieckiem trzeba z nim postępować. Jeżeli jest to czas wakacji, to naprawdę nie ma to aż takiego wielkiego znaczenia, czy dojedziecie na czas o godzinie, którą sobie w umysłach wyznaczyliście. A może to być pół godziny później? Więc może warto spróbować i powiedzieć: „Kochanie, spokojnie, Ty przecież zawsze znajdujesz swoją drogę. Nie spieszymy się.”
Pokręci się jeszcze po okolicy chwilę i w końcu wyjedzie w prawidłowym miejscu. Wtedy wystarczy powiedzieć krótkie „Mój Ty bohaterze!” i to da mu tyle satysfakcji i szczęścia, że rozpoczniecie swój urlop na zupełnie innym, fantastycznym poziomie.
Jeżeli jednak uznacie, że nie warto się tak męczyć i wzmacniać dobrej samooceny Waszego mężczyzny, to jednak warto zainwestować w GPS. Ustawi się prowadzący głos słodkiej blondynki i można jechać. Aż usłyszycie „Dotarłeś do celu”.
Jarek
Zdjęcie: przystojny mężczyzna, to stylowy mężczyzna