Foch – zwierzę domowe, hodowane w związkach damsko-męskich. Rodzi się zwykle w wysokich temperaturach towarzyszących kłótniom i nieporozumieniom, natomiast utrzymuje się przy życiu w stanie zahibernowanym, kiedy temperatura uczuć spada w okolice zera bezwzględnego.
Foch to swego rodzaju obrażanie się. Obrażają się na siebie nawzajem oczywiście i kobiety i mężczyźni. Mam wrażenie, że kobiety częściej niż mężczyźni, cóż pewnie mają więcej powodów.
Różne są przyczyny powstawania focha. Kobiety obrażają się, kiedy uważają, bardziej lub mniej słusznie, że ranione są ich uczucia. Wszelkie zachowania mężczyzny, które mącą wyidealizowany przez kobietę obraz ich wspaniałej miłości mogą doprowadzić do pojawienia się obaw typu „On mnie już nie kocha!”, ewentualnie „Nie kocha mnie już tak jak kiedyś”. Jeżeli dodatkowo mężczyzna nie podtrzymuje pozytywnych emocji swojej ukochanej, czyli szczęścia, radości, wzruszeń, to prawdopodobieństwo pojawienia się focha gwałtownie wzrasta. Naturalnym problemem wydaje się mała skłonność mężczyzn do używania i powtarzania słów ważnych dla kobiety. Na pytanie-zarzut: „Dlaczego nie mówisz mi już, że mnie kochasz?” mężczyzna często bardzo zdziwiony odpowie: „Przecież to oczywiste, że Cię kocham, zresztą mówiłem Ci to, eee na pewno w zeszłym miesiącu, pamiętasz?”
Gdy poziom pewnej uczuciowej frustracji jest już dostatecznie wysoki, to do powstania focha wystarczy już tylko mały impuls. Może to być nieostrożne spojrzenie mężczyzny w kierunku atrakcyjnie wyglądającej nieznajomej, ale także jakaś wypowiedź mężczyzny, które jest lub może zostać odebrana przez kobietę jako krytyka. Często wygląda to tak, jakby nawet drobna uwaga była traktowana jako całościowy atak na kobietę jako istotę ludzką i na jej związek z mężczyzną jako całość. Dlatego my mężczyźni musimy zachowywać szczególną ostrożność.
Wiecie, że niektóre pytania mogą stanowić straszną pułapkę? Na przykład przy tekście typu: „Kochanie nie uważasz, że ostatnio schudłam?” od razu w głowie mężczyzny powinna zapalić się czerwona lampka. Oczywiście, jeżeli nie jest skończonym chamem, nie odpowie wprost „Nie, nie uważam, czekolada idzie ci w biodra, mogłabyś przestać się tak obżerać przed telewizorem”. Ale jeśli myśli, że elegancko i z czułością może odpowiedzieć „Kochanie, no tak, naprawdę, teraz wyglądasz wspaniale”, to może bardzo się pomylić i nadziać się na taką kontrę: „Czyli, że przedtem wyglądałam grubo, a ty mi nic nie mówiłeś, ty NIGDY nie jesteś ze mną szczery, a ja myślałam, że ZAWSZE mogę na tobie polegać”. Mężczyzna zaczyna się tłumaczyć, kobieta używa coraz więcej NIGDY, ZAWSZE, on w końcu wybucha, albo zamyka się w sobie. A wystarczyło powiedzieć: „Najdroższa, Ty ZAWSZE wyglądałaś i wyglądasz wspaniale, uwielbiam Cię niezmiennie”.
To jest przykład już rozkręconej kłótni, kiedy przynajmniej mężczyzna może określić, kiedy nastąpił początek ostrej fazy kryzysu. Najgorsze dla mężczyzn są fochy wyhodowane na zasadzie „A teraz domyśl się, czym mi sprawiłeś przykrość”. Domyśl się i oczywiście napraw swoją winę. Zanim się nie domyślisz, ukarzę Cię chłodem i niedostępnością. Jeżeli mężczyźnie zależy, to zapyta:
„Coś się stało?”
„Nie, nic”
„Ale widzę przecież – wszystko dobrze?”
„Dobrze”
Itd. Mężczyzna oczywiście w większości przypadków nie domyśli się o co chodzi, a jeżeli po kilku próbach nawiązania kontaktu uzna, że jego działania nie są skuteczne, to ich zaprzestanie. Więc do całego katalogu jego wad dojdzie to, że jest nieczuły.
Zdaję sobie sprawę, że rozmowy o uczuciach są w związkach bardzo trudne, właśnie dlatego, ze mężczyźni i kobiety w tak odmienny sposób te uczucia traktują. Wydaje mi się jednak, że nie ma innego wyjścia, trzeba próbować. A nieporozumienia i sytuacje drażliwe wyjaśniać najszybciej jak się da. Pozostawione bez rozwiązania, przechodzące w „ciche dni” powodują, że stają się kolejnymi warstwami osadów niechęci w naczyniu związku. Dlatego podoba mi się taki cytat:
Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!
Jarek