Z cyklu „Męskim Okiem” – Operacja plastyczna mózgu

wneck

Udostępnij

Pamiętam taki rysunek: Piękna dziewczyna stoi przed lustrem, a w odbiciu widzi grubą, pofałdowaną i potarganą kobietę. Na drugim facet z brzuchem piwnym, przerzedzoną mocno czupryną także przegląda się w lustrze, ale widzi w nim umięśnionego, zniewalającego macho.

Wygląda na to, że kobiety mają zdecydowanie większe problemy z samoakceptacją niż mężczyźni. Oczywiście można powiedzieć, że podlegają niesamowitej presji, która w części (jakiej?) pochodzi od oczekiwań męskiej części społeczeństwa. Z drugiej strony – jeszcze kilkadziesiąt lat temu mężczyźni szczerze i namiętnie potrafili kochać kobiety, które zdecydowanie się nie depilowały. Czyli ktoś (Kto? My sami?) wmówił nam, że standard piękna jest właśnie taki, a kto się do niego nie podciągnie – wypada z obiegu. Z depilacją sprawa jest w sumie stosunkowo prosta, gorzej jest z poprawianiem urody za pomocą operacji plastycznych. Obecnie ponad 90% osób decydujących się na operacje plastyczne to kobiety. Ilość tych operacji rośnie lawinowo i właściwie ograniczana jest głównie przez ich wysoki koszt. Tylko część operacji poprawia fizyczne deformacje ciała, wrodzone lub spowodowane wypadkami lub chorobami, większość ma służyć poprawie wyglądu i w efekcie samopoczucia i jakości życia.

Niektórzy potępiają same operacje i poddające się im kobiety, mówiąc, że jest to sprzeczne z naturą. Padają argumenty, ze należy „starzeć się z godnością”. Ja tak nie uważam, przecież zgodne z naturą jest psucie się zębów i ich wypadanie. Plomba jest ciałem zdecydowanie obcym, a już wstawienie implantu to mała interwencja chirurgiczna. Na szczęście widoki starzejących się z godnością ośmiozębnych osobników stają się coraz rzadsze.

Bardzo często korekta odstających uszu, czy wyprostowanie nosa ma naprawdę dobroczynny wpływ na zoperowaną osobę. Następuje wtedy uwolnienie się z nawarstwionych kompleksów i oczyszczenie mentalnego pola, w którym mogą pojawić się nowe, dobre i ciekawe aktywności.

Problemy zaczynają się wtedy, kiedy wewnętrzne przekonanie o własnej wartości jest związane prawie w całości z wyglądem. Po pierwszej operacji następuje kolejna, powiększane są piersi, pośladki, odsysany tłuszcz, pacjentka wsiada na karuzelę, z której już nie waży się zejść. Czas upływa nieubłaganie i ma swoje prawa, którym podlegają między innymi nasze ciała. Silne związanie z własnym ciałem, poleganie na mocy własnej atrakcyjności musi prowadzić w efekcie do narastającej frustracji. Zewnętrznie – często do chirurgicznych katastrof, które czasami obserwujemy u aktorek ze sparaliżowanymi, zastygłymi twarzami. Niektóre z nich zamykają się w domach, bojąc się wyjścia do ludzi, o których myślą, że mogli kochać je i podziwiać tylko wtedy, gdy były piękne i młode.

Chirurdzy plastyczni powiadają, że sukces operacji w 70% zależy od zmiany psychiki pacjenta, a tylko w 30% od samej operacji. Ci naprawdę dobrzy i poważni nie wykonują każdej operacji u każdej zgłaszającej się osoby. Potrafią przekonać, że w danej sytuacji operacja nie ma sensu, potrzebna jest raczej psychoterapia czy wzmocnienie. To nazywam operacją plastyczną mózgu. Zawsze można zadać sobie pytania: Czy jestem wolny od potrzeby aprobaty innych? Skąd czerpię moją życiową siłę, gdzie jest jej źródło – we mnie, czy w innych? Co mogę zrobić, żeby wzmacniać siebie na co dzień? Kto może mi w tym pomóc?

Znalezienie odpowiedzi na te pytania wymaga zatrzymania się, refleksji, potem decyzji i pracy nad sobą. Ale efekty mogą być lepsze niż wstrzyknięty botoks. Pracujemy często nad takimi przypadkami w coachingu – można dojść do wewnętrznego spokoju, który jest jednocześnie siłą. I do uśmiechania się do innych w sposób pełny i prawdziwy, nie tylko kącikami ust w obawie, że puszczą jakieś szwy…

Ale nie chciałbym chyba, żeby czasy przed-depilacyjne wróciły. Kto wie, może w ramach politycznej poprawności i równości płci my, mężczyźni także będziemy musieli się depilować, na skalę dużo większą niż jest to spotykane obecnie. Łałć… do plastrów depilacyjnych musieliby dodawać dla mnie morfinę….

Jarek

Zapisz się do Newsletter'a

Bądź na bieżąco

Przeczytaj więcej

Nazywam się Justyna Krawczyk. Jestem właścicielką i założycielką firmy Jak Być Szczęśliwą Kobietą, licencjonowaną Style Coach™ (Osobista Stylistka i Life Coach w jednym).

POZNAJ KURS

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTER'A

Shopping Cart
Przewiń do góry

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.