Kolejny przegląd szafy i kolejne spotkanie z wyjątkową kobietą. Ja ją tak widzę, ale już wiem, że ona siebie widzi zupełnie inaczej.
Wszystkie jesteśmy wyjątkowe, wspaniałe, niczego nam nie brakuje ale zazwyczaj tego nie wiemy, bo te wartości ukryte są pod stertą śmieci, które tak trudno sprzątnąć. Stertą powinności, narzuconych planów przez innych, wymagań, niespełnionych oczekiwań, krytyki…przez całe życie nazbierało się tego tyle, że trudno iść. Rozum jednak każe iść dalej i nie marudzić, a serce….no cóż, jeśli je w ogóle dopuścimy do siebie…serce zna odpowiedź…wystarczy posłuchać.
Asia mówi, że jest wszystko dobrze, ma super pracę, fajnych przyjaciół, dom pod Warszawą, dobry samochód i dwoje dzieci. Wchodzimy do sypialni w której jest szafa, czyli główny powód naszego spotkania, ale zatrzymuje się przy zdjęciu stojącym obok na szafce i mówi: a to mój mąż, jest ok, nie mam na co narzekać. Mam też romans od lat i strasznie się tego wstydzę. Bo mąż jest dobry tylko, że ja go nigdy nie kochałam. Wyszłam za mąż, bo miałam już 30 lat. Był dobry, opiekuńczy, starszy ode mnie. Bałam się, że zostanę sama a wiesz, wiek robi swoje…także wszystko jest ok, mam wszystko, jestem szczęśliwa.
To taka scena kiedy widać jak bardzo rozum nami zawładną. Jak bardzo nie chcemy przyznać sami przed sobą, że wcale nie jest ok. I nagle pojawia się winda, która zjeżdża prosto do serca i nagle się wszystko rozsypuje.
Ale często uznajemy to za awarię, winda się zepsuła. Bo serce jest głupie a rozum i logiczne myślenie najważniejsze. Bo na zdrowy rozsądek, to przecież wszystko jest dobrze, tylko dlaczego gołym okiem widać złamane serce?
Asi napływają łzy do oczu coraz częściej. Ta sukienka jest ok ale mąż mówi, że staro w niej wyglądam a przecież jestem dużo młodsza. A w tej mam mały biust, już od dawna mi mówi, że powinnam coś z tym zrobić. Coś, czyli operację ma się rozumieć. A tę sukienkę kocham bo miałam ją na weselu u koleżanki, wiele lat temu, kiedy poznałam swoją prawdziwą miłość.
Asia wpada w płacz ale szybko bierze chusteczkę i ociera łzy. Kurcze, miałyśmy robić przegląd szafy a nie terapię, śmieje się nagle.
Nigdy nie wiesz, co tak naprawdę okaże się terapią.
Cokolwiek to jest, to fajnie, że się stało.
Cokolwiek to uruchomiło windę, to fajnie, że się wydarzyło.
Pytanie co dalej zrobisz…
A odpowiedzi i rozwiązania wcale nie są łatwe.
Ja to widzę tak. Życie w powinnościach, w niezgodzie ze sobą jest kiepskie, boli, jest trudne i nie daje przyjemności. Jest cholernie frustrujące i prędzej czy później daje o sobie znać. Życie w zgodzie ze sobą bywa trudne, często ludzie to krytykują, szczególnie na początku, kiedy zaczyna się rewolucja, to jest wyzwanie, ale ….daje szczęście i satysfakcję.
Pytanie co wybierasz?
Ah tak, wiem, jestem „tylko” stylistką. No dobra, jestem Style Coachem czyli łączę pracę stylistki z life coachem. Ale to nie jest ważne. To zawód, to etykietka. Ja przede wszystkim jestem tym, co robię. Przede wszystkim jestem kobietą, taką jak Ty, która również przez wiele lat nosiła maskę, żyła jak się powinno żyć. Ale maska zaczęła mnie ogromnie uwierać, a serce podpowiadało szalone rozwiązania. Rozwód, swoja firma, życie po swojemu.
Oszalałaś???
Ale dobrze widzi się tylko sercem…
Gdy zobaczyłam, gdy spróbowałam i poczułam, teraz już wiem, że najlepsze decyzje podejmuję z serca.
Zatrzymaj się na chwilę. I posłuchaj, co podpowiada Ci serce. Nie rozum. Serce.
Uściski,
Justyna
P.S. Moja książka, moja historia, moje wsłuchanie się w serce, jeszcze tylko dziś jest dostępna z rabatem 10pln na hasło: prezent. Jeśli zamówisz dziś, to jest szansa, że dojdzie na Święta.
Promocja ważna do 18.12.2018
Zamów TUTAJ